Rok później, sprawdź stary

Oceń ten post:

{[['']]}

Zostajemy przy WBW i o rok starsi obserwujemy edycję 2005. Trochę zmian zaszło - inny klub, większy rozgłos w mediach, nowi freestyle'owcy na scenie. Tylko ten sam Te-Tris w finale. W finale, który... Zresztą, zobaczcie sami.

Ciekawe czy Te-Tris sprawdził to. Ale spoko stary. Jeśli Ty już to sprawdziłeś/aś, to możemy zaczynać.

Zmiany - na dobre i na złe

Jeszcze przed opisem właściwej walki, dwa słowa na temat eliminacji. Warto o nich wspomnieć z tego względu, że kwalifikacyjne do wielkiego finału odbywały w całej Polsce. Po 2005 roku taka sytuacja już nigdy nie miała miejsca, także eliminacje do tegorocznej edycji (pierwszy turniej 28.09), na żywo będziemy mogli obejrzeć tylko w Warszawie. Ponadto, na Grand Prix Warszawy, po raz pierwszy i ostatni zarazem, jedno wejście bez tematu trwało 2 minuty (!), co przy chyba najpopularniejszym dzisiaj schemacie - 2 razy po 30 sekund na zmianę - wydaje się co najmniej dziwnym rozwiązaniem. Albo pomysł, żeby temat losować dopiero w drugiej rundzie. Nic dziwnego, że już nigdy nie powrócono do tego rozwiązania.

Przejdźmy jednak do finału. Na scenie-ringu bokserskim stanęli naprzeciwko siebie najlepsi freestyle'owcy w kraju, a sam system rozgrywek był już zdecydowanie bardziej racjonalny. Impreza finałowa przeniosła się z, wprawdzie mającej swój klimat, ale ciasnej i zatłoczonej Przestrzeni Graffenberga, do znacznie większego klubu Ground Zero. Ponadto zainteresowanie mediów (m.in. obszerna relacja z imprezy finałowej na Vivie; później musieliśmy 6 lat czekać, żeby jakaś nieinternetowa telewizja pokazała freestyle'owe walki na wizji, a tą stacją był, co ciekawe, kanał telewizyjny programu Czwartego Polskiego Radia, w którym to radiu swoją audycję prowadzi teraz Duże Pe i Filip Rudanacja - finaliści WBW 2005), a także kilka innych czynników sprawiło, że Finał WBW 2005 był naprawdę dużym przedsięwzięciem. Za sprawą takich zawodników jak Te-Tris, Pogo czy wspomniany już wcześniej Filip i Duże Pe, mogliśmy cieszyć się wieloma soczystymi punchami i interesującymi walkami. Poziom był tak wysoki, że bez wahania można powiedzieć, że był to jeden z najlepszych finałów WBW z historii.

Z dużej chmury mały deszcz

Niestety, jak to często bywa, finał finałów wcale nie był najlepszym pojedynkiem w całym turnieju.   A szkoda, bo spotkali się w nim naprawdę dobrzy zawodnicy. Z jednej strony Pogo czyli książkowy przykład freestyle'owca, który pojawia się znikąd i nagle w finale obserwujemy gościa z zupełnie nieznaną ksywką. Po drugiej stronie ringu natomiast jeden z głównych faworytów do triumfu - Te-Tris, który po odpadnięciu z turnieju Pana Duże Pe (porażka w półfinale właśnie z Pogiem) był niemal murowanym faworytem do zwycięstwa.

Finał miał swoje smaczki. Pierwszym z nich był sam fakt pojawienia się w nim Te-Trisa. Wydawało się, że po kontrowersyjnej porażce w roku ubiegłym, reprezentant Siemiatycz w końcu odbierze to, co w opinii wielu powinien zdobyć już w poprzedniej edycji czyli Pas Mistrza WBW. Ponadto, zarówno Pogo jak i Te-Tris wchodzili w skład grupy Wiesz O Co Chodzi (W.O.C.C.). 

I oto jest, Finał finałów WBW 2005, długo wyczekiwana walka wieczoru, okraszona wspaniałą oprawą. I to chyba własnie ten cały splendor sprawił, że uczestników finału zjadły nerwy, bo czy jest na świecie osoba, która potrafi częściej powtórzyć wyraz "spoko", "stary" albo już nieco bardziej zaawansowane "sprawdź stary" (a czasami "spoko stary") w ciągu dwóch i pół minuty? Pod tym względem Pogo jest bezkonkurencyjny (sprawdź to). A Te-Tris? Te-Tris, którego niejedno wejście na freestyle'u jest lepsze od niezliczonych zwrotek polskich raperów, najzwyczajniej w świecie myli się, zacina, traci oddech w połowie wersu. Przez stress.

Fatality Te-Trisa

Jeżeli grałeś w Mortal Kombat, to doskonale wiesz o co chodzi, jeżeli nie to czas najwyższy nadrobić zaległości, chociaż w kwestii teorii. W drugiej rundzie Te-Tris zadał śmiertelny cios. Jednym panczlajnem powalił Poga na deski (dosłownie). W tym momencie już chyba każdy wiedział kto został zwycięzcą WBW 2005. Wiedział to Pogo, który oddając mikrofon po swoim drugim, nudnym wejściu był świadomy, Te-Tris musiałby chyba zejść ze sceny albo przestać rymować, żeby sędziowie oddali głos na debiutanta. Wiedział o tym każdy pod sceną. Na pewno wiedziało o tym też jury. I? No właśnie. Chyba nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie skąd taka decyzja.

Po tym finale Te-Tris już nigdy w historii nie wystartował w WBW. Występował w różnych innych bitwach freestyle'owych, ale po finale Wielkiej Bitwy Warszawskiej 2005 na tej imprezie pojawiał się już tylko jako widz lub juror. Dzisiaj Tet już nie bierze udziału w bitwach freestyle'owych. Wydał dwie legalne płyty, jeździ po całej Polsce i daje świetne koncerty. Z Pogiem. W przerwach między kawałkami razem freestyle'ują.