Legendarna porażka

Oceń ten post:

{[['']]}

Nadszedł czas na pierwszy wpis! Zaczynamy od bardzo mocnego akcentu, bitwy o której można śmiało powiedzieć, że przeszła do historii polskiego freestyle'u jako jeden z najlepszych finałów WBW. Na przeciwko stanęło dwóch znakomitych zawodników, których dzisiaj możemy bez wahania nazwać legendami polskiego freestyle'u - Te-Tris i Pan Duże Pe. Legendy, niestety, nie zawsze grają czysto, o czym możemy się przekonać obserwując ten pojedynek...

To, co rzuca się od razu w oczy, to doskonała atmosfera. Żywiołowo reagująca publika i budujące wspaniały klimat dynamiczne, pełne energii, stylowe wejścia, doprawione naprawdę mocnymi punchami - czego chcieć więcej? Chyba tylko sprawiedliwego jury, ale przecież nie można mieć wszystkiego. Nawet w finale WBW.

Ale po kolei. Jeszcze przed "doliczonym czasem gry" Duże Pe dosyć często nawiązuje do tego, że Te-Tris jest z podziemia. W 2004 sytuacja wyglądała tak, że Pan Duże Pe był już znany szerszej publice, jakoś miesiąc przed WBW ukazał się jego pierwszy longplay - płyta zatytułowana Sinus, wydana przez UMC Records (czyli "label, w którym jest Liber i Ascetoholix" ;) ), wcześniej też nagrał kawałki z Dorą i Falą (skład Paręsłów), Mezem (do tego jeszcze wrócimy) i kilkoma innymi wykonawcami. A Te-Tris? "Dzieciak znikąd, chudy łysy, koszula w kratkę", który wystrzelił jak z procy i znalazł się w finale.

Obydwa wejścia na temat z tego finału stały na bardzo wysokim poziomie i nie zarysowała się przewaga żadnego z zawodników. Jednak w drugiej rundzie padł panczlajn, który w mojej opinii przechylił szalę zwycięstwa na stronę Te-Trisa.

2004 to nie tylko rok, w którym Marcin "Duże Pe" Matuszewski wydaje swoją pierwszą płytę. To przede wszystkim okres, w którym gatunek znany jako "hiphopolo", osiąga szczyty popularności. Tacy sezonowi wykonawcy jak Liber, Mezo oraz zespół Jeden Osiem L właśnie wydali płyty i zrobiło się o nich głośno w mediach. Senk że Sęk w tym, że z jednym z najbardziej znanych twórców nurtu hiphopolo, Mezem, w tym okresie dosyć aktywnie współpracował właśnie Duże Pe, w efekcie czego powstało kilka wspólnych kawałków tych dwóch panów, w tym promujący pierwszą płytę Pe singiel Nasze życie. Dlatego też uważam, że idealnie wpisujący się w tamte czasy, prosty ale jakże dobitny punchline:

To dla nich, dla mas które tu przyszły, / Te-Tris, to proste - jestem zajebisty! / Ej, nie jestem raperem na jeden sezon, / Załóż ze mną duet, po co ci Mezo?!

powinien przesądzić zwycięstwie Te-Trisa w tym pojedynku i pozbawić sędziów wszelkich wątpliwości co do tego, kto w tym finale był lepszy. A werdykt jury? Dogrywka. Może dlatego, że Pe był murowanym faworytem do zdobycia mistrzostwa WBW jeszcze przed rozpoczęciem finału i nikt nie chciał uwierzyć w to, że ktoś okazał się od niego lepszy, a może dlatego, że sędziowie chcieli jeszcze przedłużyć to wspaniałe widowisko, nie wiem. Według mnie werdykt był niesłuszny, powinien wygrać Te-Tris.

Ale ok, przejdźmy do dogrywki, bo działy się tam naprawdę ciekawe rzeczy. Odwrócona kolejność względem pierwszej rundy, także Te-Tris zaczyna. Ładnie pociągnął schemat z wytwórnią Pe ("Mamy swoje twarze teraz na Vivie, / Szkoda, że jesteś w labelu, w którym jest Liber, / Jeszcze raz, jeśli pozwolisz - szkoda, że tam jest Ascetoholix"), ale wyraźnie widać już zmęczenie, a co za tym idzie - brak energii. Natomiast wejście Dużego Pe? Doskonałe! Strzał za strzałem, punchline za punchlinem i zasłużone zwycięstwo. Czy aby na pewno zasłużone? Otóż NIE. Niestety, Pan Duże Pe zrobił to, co we freestyle'u jest największym grzechem - nawinął przygotowany wcześniej tekst, który z freestylem miał niewiele wspólnego.

Dlaczego tak uważam? Po pierwsze, z całym szacunkiem dla ogromnych umiejętności obydwu zawodników, ale takich panczlajnów jak "Jego dziewczyna to romantyczka / Roman to imię, Tyczka to nazwisko" nikt na wolno nie wymyśla, zwłaszcza  jeśli nie ma to dosłownie żadnego odniesienia do wcześniejszego przebiegu bitwy. Po drugie i to przede wszystkim, jeżeli dobrze wsłuchasz się w ostatnie wejście Grande Pe, możesz usłyszeć coś w stylu:

Ten koleś robi to durnie, / Nie może dotknąć mnie rusza moją wytwórnie. / Jego... joł... to jest wszystko, / Sprawdź to jeszcze raz, Te-Tris to twoje nazwisko, / Jego dziewczyna lubi disco / ...

Wygląda na to, że ktoś chciał za szybko nawinąć jeden wers, co popsułoby cały punchline. Sorry, powinienem był napisać: wygląda na to, że ktoś chciał za szybko nawinąć jeden, przygotowany wers, co popsułoby cały przygotowany punchline. Nie ładnie Pe, tak się nie robi. Poza tym wersy z dialogami w porno i Renatą Beger - czy naprawdę ktoś wierzy, że Duże Pe nagle dostał wspaniałe natchnienie i wymyślił tak błyskotliwe teksty? Wątpię.

I tak właśnie Te-Tris, pechowo i nieuczciwie przegrał swój pierwszy finał WBW. Zresztą, Tet zawsze miał pecha do WBW, ale o tym już innym razem.